niedziela, 22 stycznia 2012

wykonanie wyroku potoczyło sie w błyskawicznym tempie.
Stanisława J.niczym pershing pozałatwiała wszystko,aby odebrac swoje pieniadze,bardzo zreszta zawyżone-na co sąd oczywiscie wyraził zgode,wystawiajac klauzule wykonalnosci.
Dostałam pismo od komornika,zawiadamiajace o egzekucji.
Jako dłuznik mam do oddania 2,300.-złotych.
Mialam prawo do zlozenia wniosku i wyjasnien u komornika.
Złozylam wyjasnienie na pismie,a drugiego dnia dostałam juz zawiadomienie z ZUZ-u o zajeciu mojej emerytury.
Zgodnie z przepisami o emeryturach i rentach/art.139 i 140 z zastrzezeniem art.141/
zajeciu podlega :odlicza sie kwote/netto/ wolna od zajecia,a z pozostalej odlicza sie 25% na rzecz komornika.
ZUS tez naruszył przepisy,bo wyliczyl w kwocie brutto i zajał 50%.
Takze pozbawiona zostalam znacznej kwoty,dla mnie niezbednej do zycia.

Wysłalam pismo do ZUS-u,celem skorygowania...odpowiedzi nie otrzymalam jeszcze.

Napisałam tez wniosek o umorzenie egzekucji do komornika, a do Sadu pismo zażaleniowe na egzekucje.
W zamian otrzymalam pismo,powiadamiajace,ze wystapił bład i winna jestem nie 2.300.- ale 3.100,- zł.
łacznie z kosztami mam zapłacic-3.606,55,- zł.
i nie mam pojecia za co...???
Od komornika dostałam odpowiedz ODMOWNA.
Z sadu jeszcze nic nie otrzymałam.
Tak to wyglada na dzien dzisiejszy.

a teraz cos szokujacego:

-wychodzac wczoraj z domu,natknęłam sie na Stanisławe J.
cofnełam sie do wewnatrz domu,ale zdażyła mnie zobaczyc,a ja usłyszałam jej głosny smiech i słowa:
"I CO SUKO,ZAŁATWIŁAM CIE...TO JESZCZE NIE KONIEC,ZABIORE CI WSZYSTKO,MOZE WRESZCIE ZDECHNIESZ"

...jestem przerażona nienawiscia tej osoby...naprawde nie wiem,co mam robic?
a jestem juz wyczerpana psychicznie!
i wcale nie ratuja mnie pocieszenia innych w formie"szkoda nerwow,przeciez to wariatka"
i nie pociesza mnie tez fakt,ze nie tylko ja jestem jej "ofiara",z innymi przegrywała,tylko teraz udało jej sie wygrac.
i nie wierze,ze ta sprawa nie była ustawiona...a moze i przekupiona?????
Jednak postanowiłam walczyc.
Rozpowszechnie to nawet na cały swiat,jezeli bedzie taka potrzeba.
Napisałam pisma, w formie zażalenia,załaczajac cała dokumentacje i proszac o pomoc w dojsciu do prawdy i sprawiedliwości do:

-Ministra Sprawiedliwości
-Rzecznika Praw Obywatelskich
-Helsinskiej Fundacji Praw Człowieka
-Prezydenta RP
-Premiera RP
-Sądu Najwyzszego
-do programu E.Jaworowicz "Sprawa dla reportera"

otrzymałam odpowiedz od:

-Ministra Sprawiedliwosci---niestety nie ma uprawnien do ingerowania w decyzje sedziego.

-Rzecznika Praw Obywatelskich---nie dopatrzył sie uchybien w wydanym wyroku,jednoczesnie sugerujac,ze: cyt."Nalezy miec na wzgledzie,ze sad orzekajacy,kieruje sie własnym wewnetrznym przekonaniem nieskrępowanym zadnymi ustawowymi regułami,a przekonanie to pozostaje pod ochrona art.7 k.p.k."
Nie podejmie zadnych krokow...a odpowiedz na moje pismo podpisala" referent prawny"...pewnie Rzecznik nawet tego nie widzial.
Watpie tez,aby orzeczenia zostały rzetelnie przeczytane.

-Biura Premiera---tez nic nie moga zrobic,nie maja uprawnien do decyzji sedziego.

-Sądu Najwyzszego---ktory bezposrednio tez nie moze podjac zadnych dzialan,ale nakierował mnie na napisanie wniosku o kasacje do Prokuratora Generalnego.

od innych nie mam jeszcze odpowiedzi.

i wyglada na to,ze sedzia w naszym kraju,to jak świeta krowa w Indiach....zrobi,co zechce i nikt tego nie moze oceniac...a nawet nie maja takiego prawa!
Dopiero teraz,po takim wyroku Stanisławie J.urosły skrzydła...atakuje mnie nie tylko słownie,ale tez dopuszcza sie przemocy fizycznej.
Wzywam funkcjonariuszy na pomoc.Sa swiadkowie,ktorzy to widzieli,bo Stanisława J.czuje sie bardzo pewnie i juz nawet nie zwraca uwagi,czy ktos widzi co ona robi,czy nie.
Przyjechali....i co...???
Stanisława J.pokazała im wyrok,gdzie mnie skazano i za co,ONA oczywiscie nic nie zrobiła,to ja jestem winna.
Funkcjonariusze nawet rozmawiac ze mna nie chcieli,nie spisali tez swiadkow,powiedzieli,ze moge załozyc sprawe w Sadzie przeciwko S.J.
I odjechali...
Nastepnego dnia pojawili sie w moim domu przedstawiciele Policji,bo Stanisława J.zlozyła doniesienie,ze ja CHCIAŁAM JA ZABIC...!!!!!!!
na szczęście byli to funkcjonariusze,ktorzy bardzo dobrze znaja S.J. ,znaja tez mnie i moja rodzine,wiec nie uwierzyli w kolejne wymyślone oskarzenie.I to jeszcze jakie oskarzenie...
STRACH ZYC...!!!!
NIE MAM ZADNEJ OCHRONY,ANI POMOCY!!!
nie wiem tylko kiedy dostane nastepny pozew i z jakim oskarzeniem!


wnosimy apelacje,przeciez tak nie moze byc.
Ale moja pani adwokat zaczeła odciągac mnie od tego pomysłu,naraze sie tylko na dodatkowe koszty,sprawe nie wygramy,bo zdradziła mi,ze w pismie Sadu Apelacyjnego,ktory zwrocił sprawe do ponownego rozpatrzenia,mozna wyczytac miedzy wierszami/jako prawnik zna sie na tym/,ze....robic tak,aby SKAZAĆ...
CZYŻBY SPRAWA USTAWIONA ODGÓRNIE...???
Ja wierzyłam jednak,ze sprawiedliwosc jest i prawda musi zwycieżyc...
zwlaszcza,ze Sad I Instancji nie wykonał zalecen Sadu Apelacyjnego,bo zajmował sie sprawami zupełnie nie dotyczacymi oskarzenia.
A miał zajac sie wyłacznie wyjasnieniem okolicznosci ,ktore miały miejsce w dniu 28 wrzesnia 2007 r.i to przeprowadzonej zgodnie z zasadami wyrazonymi w art.4 i 7 kpk,a w razie potrzeby rowniez art.5 &2 kpk.
Zaskarżylismy orzeczenie dotkniete uchybieniami dyskwalifikujacymi roztrzygniecie,zarzucajac obraze art.4 kpk i art.5 &1 kpk.

Odbyła sie pierwsza rozprawa w Sadzie Apelacyjnym,gdzie Stanisława J.przyprowadziła ze soba pełnomocnika,dotychczas go nie miala.Widocznie ktos jej podpowiedział,ze to jest szansa na wyciagniecie wiekszej kwoty pienieznej/bo przeciez sprawe wygra/.
Pierwsza sprawe Sad Apelacyjny odroczył,bo Sad I Instancji nie wywiazał sie z zalecen i Sad Apelacyjny sam sprawdzi potrzebne fakty.
Jest szansa dla mnie,ze wyjasni sie wreszcie i ten horror sie skonczy korzystnie dla mnie.

Druga sprawa:...Sad przychodzi z gotowym juz orzeczeniem.
PRZEGRAŁAM!!!!!!!!!!!!!!!!!
Utrzymano w mocy wydany wyrok.
Uzasadnienie jeszcze bardziej głupie od poprzedniego.
Ponadto znikneły fakty,przemawiajace na moja korzysc,a wiec okazuje sie wedlug Sadu Apelacyjnego,ze po zaistniałym zdarzeniu w dniu 28 wrzesnia 2007 r.NIKT NIE DZWONIL NA POLICJE...?????????/a moje nagrane wezwanie tam jest...ZNIKNĘŁO?????/
Nie wyjasniono tez,dlaczego Prokuratura odmowiła wszczecia postepowania w sprawie napaści na mnie przez Stanisławe J.
Za to poruszono sprawe "nieszczesnych jajek",oraz wskazano na mała wiarygodność zeznan mojego syna,bo mimo iz był swiadkiem-czyli i słyszał i widział,jak Stanisława J.mnie wyzywała,to tylko i wyłacznie jego zainteresowanie w uzyskaniu przychylnego roztrzygniecia dla jego matki.
NIEPRAWDOPODOBNE....to znaczy,ze członkow rodziny nie nalezy brac pod uwage,bo wiadomo co Sad o tym mysli.
Za to swiadek Edmund W. jak najbardziej wiarygodny....chociaz nic nie widział,a powinien,jezeli faktycznie tam był,słyszal tylko jak zeznał,ale nie wie kogo,potem wszystko zrelacjonowała mu Stanislawa J.
Na nasza obrone,jak to mozliwe ,skoro konflikt ten trwa od wielu lat,a Edmund W.bedac codziennie na posesji Stanisławy J/ponoc od 10 lat/słyszal to tylko ten jeden,jedyny raz?
Sam Edmund W.powiedział,ze jego wizyty w garazu sprowadzaja sie jedynie do wyprowadzania samochodu z garazu w godzinach rannych i wprowadzania go w godzinach wieczornych.
Ale do wyjatku nalezał dzien 28 wrzesnia,kiedy pojazd wymagał naprawy i to była sytuacja ,w ktorej wlasnie tego dnia tam przebywał.
Wobec takich okolicznosci nie trudno zaakceptowac fakt,ze byl swiadkiem tylko tego jednego zdarzenia.
Sad nie uwzglednił zarzutow oskarzonej i utrzymał zaskarzony wyrok.

CZEGOS BARDZIEJ BZDURNEGO TRUDNO WYMYSLEC...!!!!!!

Reasumujac to wszystko...SEDZIA WYROBIŁA SOBIE WŁASNA TEORIĘ I OSKARZONO MNIE NA PODSTAWIE DOMYSŁÓW !!!!



Ślepo dajac wiare kazdemu wypowiedzianemu słowu Stanisławy J. i nakłonionych przez nia do zeznan ,podstawionych swiadkow/jak obrzucenie jajkami jej domu przez moich wnukow,oblanie woda przez moja corke,wyrywania jakichs tam kwiatkow itp./.
Wszystko to jest nieprawdziwe,ale Sad nie zadał sobie nawet trudu,aby sprawdzic wiarygodnosc tych oskarzen ,bezpodstawnie wymieniajac je w sądowych dokumentach.

dołozono jeszcze 800.-zlotych za pelnomocnika S.J.+50.-jako koszty sadowe.

Łacznie mam zapłacic mojemu katowi 3.100.-złotych,chyba jako podziekowanie za nekanie mnie i moja rodzine ,za te wszystkie lata.

Wyrok sie uprawomacnia,dalsza droga wg prawa zamyka sie...KONIEC!!!

Poinformowano mnie jeszcze,ze sprawa do kasacji nie kwalifikuje sie!

Pierwszy Sad wydał wyrok uniewinniajacy,po ponad 2-latach badania okolicznosci.
Drugi podwazył ten wyrok i juz po 2 posiedzeniach zmienil wyrok na skazujacy.

A mnie juz głowa spuchła od myslenia...jakim cudem Sad podwaza wyrok tego samego Sadu,bez dodatkowych,nowych okolicznosci,bez dowodow.

Kazde pojawienie sie listonosza,to ścisk w sercu,ze moze to nastepny pozew od S.J.
JA SIE OD TEJ BABY NIE UWOLNIE NIGDY,SKORO JEST TAKIE PRAWO W POLSCE.!!!!