czwartek, 19 stycznia 2012


29 wrzesnia wracałam ze sklepu,z wozeczkiem na zakupy,bo dzwigac nie moge/kregosłup/i pomagałam sobie w chodzeniu kula ortopedyczna.Juz bylam pod furtka,kiedy poczułam kopniecie w tył wozeczka...o mały włos,a upadlabym.
Wchodzac na swoja posesje,odruchowo juz odwracam glowe,zeby nie uwidziec tej zmory,cały dzien krazacej wokol płotu,wiec nawet nie zauwazylam,kiedy ONA podbiegla i mnie kopneła.
SZOK!!!!!!!!!...jak moglam najszybciej ucieklam do domu,mowe mi dosłownie odebrało.
A pani Stanisława.J.z ogromnym zadowoleniem rechotała i swoje codzienne dialogi nadawała/czyt.wyzwiska/.
-dzisiaj żałuje,ze nie machnełam jej kula przez te głupia łepetyne.
Pierwszy raz poprosilam policje o interwencje,bo to juz nie przelewki,to juz prawie jak zamach na zycie.
Tego jeszcze nie było...ale widocznie S.J.wymyslila sobie taki sposob na zwrocenie uwagi na swoja osobe.
Interwencji nie doczekałam sie.....nikt nie pojawil sie ,mimo prawidlowego zgloszenia/moje zgloszenie jest nagrane na aparaturze w policji/.
Napisalam pismo do Prokuratury o popełnieniu przestepstwa przez pania Stanisławe.J.
Prokuratura sprawe umorzyla,bo...takiego zdarzenia nie bylo!!!!!!!!!!!!
Dałam sobie spokoj,nic wiecej w tej sprawie nie robilam,chociaz mialam pomysl,aby zlozyc pozew do Sadu,tylko,ze sam dzielnicowy powiedzial:"i bedzie sie pani z wariatka sadzic?...pokaze żółte papiery i bedzie po sprawie".
Od tamtej pory nie wychodze z domu sama,bo sie boje.To jest zdrowa,silna baba,a ja mam problemy z poruszaniem sie,wiec,ani jej nie oddam,ani nie dogonie...
Ale w zamian,mam utrudniane wejscie do domu...bo zeby wejsc do srodka,musze przejsc obok dzielacego posesje płotu i to w niewielkiej odleglosci/ok.2 metrow/.
ONA czatuje..jak kleszcz na ofiare.jak widzi,ze wchodze,zaczyna na przyklad trzepanie brudnych zakurzonych szmat,tak,ze przejsc sie nie da w takim tumanie kurzu,wiec czekam cierpliwie za winklem,az jej sie znudzi to trzepanie,albo okrażam wokół dom.

Brak komentarzy: